Szukaj na tym blogu

sobota, 13 października 2012

Po długim, a co więcej przymusowym, odwyku od internetu melduję się z nową garścią informacji:)

Pogoda za oknem jest wręcz odrzucająca, cały dzień pochmurno i sennie, nic nie chce się robić, a wizja ciepłej herbatki i grzania stóp pod kocykiem skutecznie wybijają z głowy sobotnie sprzątanie czy gotowanie obiadu. Zwłaszcza, gdy jest się tam, gdzie po prostu chce się być.
I tu wyjaśniam w końcu skąd nazwa bloga ... od kilku miesięcy jestem rozdarta między dwoma miastami, a wraz z tymi dwiema zupełnie odmiennymi "rzeczywistościami" mieszkaniowymi. Musieliśmy wraz z mężem zostawić nasze dopiero co wyremontowane M5 na rzecz wynajmowania mieszkania w mieście, w którym to mąż pracuje. A że nigdzie nie jest tak dobrze jak wśród swoich rzeczy, w swoim świecie, wracamy do siebie jak tylko możemy.

Gdy moja druga połówka toczy swe zawodowe boje i stara się robić coś dla innych, ja usycham z nudów w domu i staram się zająć czymś co sprawia mi przyjemność. A że moja cierpliwość to nie do końca cnota, zajęcia te nie mogą należeć do najdłuższych, wybór zazwyczaj pada na "cardmaking". 



Temat na ten tydzień wbił mi się w głowę po informacji o wydaniu książki z korespondencją Johna Lennona... co prawda nie jestem wielką fanką Beatles'ów ( ku wielkiemu wzburzeniu mojego kochanego taty i siostry), ale jak już jakaś melodia wpadnie do głowy to potem trudno się jej pozbyć.
A w ciągu ostatnich dni było to "All you need is LOVE" :)

I tego też życzę Wam wszystkim !

 

poniedziałek, 24 września 2012

Międzymiastowa 2.0.

Drugie podejście do blogowania. Mam nadzieję, że tym razem postanowienie umieszczania tutaj wszelkich moich "wypocin" utrzyma się dłużej. A w zasadzie bardziej brak było odwagi niż umiejętności utrzymywania postanowień. Tak więc - wiem, wiem, zwrot ten jest zmorą niejednego polonisty:) - oficjalnie otwieram Międzymiastową 2.0.


Dziś coś zupełnie dla mnie nowego. Wiele blogerek ma już za sobą przygody z transferami. Ja też się za nie kilkakrotnie zabierałam. Nie tyle razy ile bym chciała, zapewne też nie w takim zakresie i nie z taką samą dozą profesjonalizmu jak większość z was, ale uczymy się na błędach...
Takowych i ja się nie ustrzegłam. 

Początkowo w ramach improwizacji próbowałam nitro na tkaninie. Porzuciłam to szybko, efekt finalny był daleki od zamierzonego. 

Z drewnem było inaczej. Gdy zobaczyłam te wszystkie piękne tace z nadrukami, skrzynki, osłonki ... no cóż była to miłość od pierwszego wejrzenia. 
W końcu zaopatrzyłam się w Mod Podge (podobnie jak z nitro, domowy sposób na wikol szału nie robił) i przystąpiłam do dzieła. Efektem jest szkatuła na biżuterię, którą podarowałam siostrze na 30 urodziny. 
Ona była bardzo zadowolona, ja umiarkowanie, ale to zawsze coś:) 












środa, 13 czerwca 2012

And so it begins...

Początki, początki, początki...
Nigdy nie byłam w nich dobra. Pamiętam doskonale, że pisanie wstępów jakichkolwiek wypracowań było dla mnie mordęgą. Na studiach potrafiłam znieść to w zasadzie tylko dlatego, iż zwykłam najpierw pisać środek, zakończenie, a potem jakoś to rozpoczęcie już poszło. Tu chyba jednak nie da się zastosować takiego chwytu:)

Szybko i konkretnie więc - WITAM 
Od dłuższego czasu przeglądam różne blogi i pomyślałam sobie "czemu by nie?"
I jestem.
Zobaczymy czy na dłużej:)



Na pierwszy rzut pokaże Wam coś co powstało dziś, w zasadzie z nudów, a trochę po to, by uprzyjemnić mi trochę moje mieszkaniowe otoczenie, wymuszone i zupełnie nie "moje". Ale to już inna, dłuższa historia...





 A tak było na początku. To chyba zmiana na lepsze, hmm?