Po długim, a co więcej przymusowym, odwyku od internetu melduję się z nową garścią informacji:)
Pogoda za oknem jest wręcz odrzucająca, cały dzień pochmurno i sennie, nic nie chce się robić, a wizja ciepłej herbatki i grzania stóp pod kocykiem skutecznie wybijają z głowy sobotnie sprzątanie czy gotowanie obiadu. Zwłaszcza, gdy jest się tam, gdzie po prostu chce się być.
I tu wyjaśniam w końcu skąd nazwa bloga ... od kilku miesięcy jestem rozdarta między dwoma miastami, a wraz z tymi dwiema zupełnie odmiennymi "rzeczywistościami" mieszkaniowymi. Musieliśmy wraz z mężem zostawić nasze dopiero co wyremontowane M5 na rzecz wynajmowania mieszkania w mieście, w którym to mąż pracuje. A że nigdzie nie jest tak dobrze jak wśród swoich rzeczy, w swoim świecie, wracamy do siebie jak tylko możemy.
Gdy moja druga połówka toczy swe zawodowe boje i stara się robić coś dla innych, ja usycham z nudów w domu i staram się zająć czymś co sprawia mi przyjemność. A że moja cierpliwość to nie do końca cnota, zajęcia te nie mogą należeć do najdłuższych, wybór zazwyczaj pada na "cardmaking".
Temat na ten tydzień wbił mi się w głowę po informacji o wydaniu książki z korespondencją Johna Lennona... co prawda nie jestem wielką fanką Beatles'ów ( ku wielkiemu wzburzeniu mojego kochanego taty i siostry), ale jak już jakaś melodia wpadnie do głowy to potem trudno się jej pozbyć.
A w ciągu ostatnich dni było to "All you need is LOVE" :)
A w ciągu ostatnich dni było to "All you need is LOVE" :)
I tego też życzę Wam wszystkim !